Do Adelajdy przylatujemy o 9tej rano. Agata R dołącza do nas pol h później. Nie zarezerwowaliśmy wcześniej samochodu, ale liczmy ze uda się wynająć wehikuł na lotnisku. Cóż za błędne myślenie! Okazuje się, że ze względu na jakieś wydarzenie sportowe plus wolny dzień w szkołach aut brak. Chodzimy od standu do standu i jest dokładnie zero dostępnych do wypozyczenia. Po 1h szukania udaje nam się trafić duże auto, które nie zostało odebrane od właściciela – jego wynajem na 3 dni kosztuje nas majątek, ale cóż..
W Adelajdzie odwiedzamy centrum, gdzie zajadamy pysze libańskie śniadanie. W centrum znajduje się ogromna kryta hala z towarami z całego świata – warto odwiedzić. Wyjeżdzamy z Adelajdy i jedziemy przez Coorong National Park, który de facto jest laguną ciągnącą się przez 140 km. Widzimy tam kangury, całe mnóstwo ptactwa i jeszczury. Na nocleg zajeżdżamy do Nelson, jest tam jeden hotel, w którym nie ma żadnego turysty. Nocne rozmowy tym razem schodzą na tematy reprodukcji w Polsce w świetle prawa kościelnego w Polsce. Po zbudowaniu strategii zwiększenia populacji Polski idziemy spać.
Rano stwierdzamy, że wymyślona strategia reprodukcji jest bez sensu ;)
Jak najszybciej chcemy wjechać na Great Ocean Road, czyli 400km odcinek drogi B100 między Portland a Melbourne pełen spektakularnych widoków. I tak zaczynamy podróż od Cape Bridgewater, przez Port Fairy, Warrnambool aż do Port Campbell z najbardziej znanymi figurami w morzu: 12 apostołami. Niestety nie mamy wielkiego szczęścia do pogody i choć nie pada, to nie ma też słońca. Jak na złość, bo prognoza pogody na kolejne dni zapowiada 30 st C i słońce. No cóż, odwiedzamy wszystkie wyrzeźbione przez morze kształty (część wybrzeża zbudowana jest z piaskowca co umożliwia łatwe kształtownie łuków itp. przez ocean). Popołudniu dojeżdżamy do latarni morskiej w Cape Otway, która jednak okazuje się zamknięta. Nie pierwszy raz… Za to, po drodze widzimy całe stada koali, które zajadają się liścmi na drzewach. Jeden z nich nawet schodzi na ziemię – co pozwala podziwiać te przyjemne zwięrzę z bliska. Dwa razy widzimy jak 2 misie wdaja się w walkę między sobą – Dźwięki, które wydają nie odbiegają wile od ryku dużych niedźwiedzi!
Po całym dniu jemy chyba najlepszy na Antypodach obiad –serdecznie polecamy restauracje La Bimba w Apollo Bay – serwuje nowoczesną kuchnię australijską – ciekawie przyprawione ryby, ostrygi itp. Mniam!
Do Melbourne dojeżdżamy po północy.
Informacje praktyczne:
- ZAWSZE bukuj auto z wyprzedzeniem, inaczej może to kosztować AUD 800 na 3 dni..
- Nocleg w Nelson Hotel – AUD 60 za pokój dwuosobowy
- Pełen obiad (z winem) w La Bimba – AUD 60 / osobe