Z Meridy udajemy się na spanie do Uxmal (o nim dalej), a nastepnego dnia ruszamy przez Meksykanski interior do Campeche. To portowe miasto wybudowane przez Hiszpanow w XVI w. na miejscu wioski rybackimi Majow. Stare miasto otoczone jest wysokim murem obronnym z 8 wysokimi basztami, wzniesionym w obronie przed piratami z Karaibow. Mur obronny i baszty zachowaly sie w bardzo dobrym stanie. Zatrzymujemy sie w jednej z uliczek odchodzacych od rynku glownego- Parque Principal. Nasza uwage przykuwaja piekne uliczki z kolorowymi budynkami w stylu kolonialnym oraz wspaniale dziedzince. Zwiedzamy katedre i piekny dom w stylu kolonialnym niegdys najbardziej prestizowy adres w miescie. Glownie jednak wloczymy sie bez celu po okolicznych uliczkach podziwiajac piekna hiszpansko-mauretanska architekture.
Droga do Campeche zajela nam 2,5 godziny, jednak wracajac udaje nam sie znalezc znacznie krotsza droge alternatywna (1,5 godz), ktora wiedzie glownie przez autostrade i tylko ostatnie 35 km to droga lokalna. Przy wjezdzie na autostrade zatrzymuje nas patrol policji aby przeprowadzic rutynowa kontrole. No i wtopa- Tomek zapomnial zabrac prawo jazdy z hotelu! Policjant straszy nas mandatem w wys. 700 zl, ale od poczatku daje nam do zrozumienia ze wezmie mniej :). Mowimy mu ze mamy przy sobie tylko niecale 200 pesos czyli 50 zl, bierze kaske i kaze odjechac, ale prowadzi juz Agata.Po przejechaniu kilkudziesieciu kilometrow autostrada, nawigacja kaze zjechac na lokalna droge. Pozostaje do przejechania tylko 35 km, ale droga z kazdym kilometrem jest coraz wezsza i jest w coraz gorszym stanie.. W koncu konczy sie asfalt, dookoła tylko gesty las i brak jakichkolwiek oznak cywilizacji. Jest coraz wiecej dziur w drodze, musimy mocno manewrować aby nie pogrążyć auta. Sytuacja jest mocno napięta, do pokonania zostaje ostatnie 6 (!) km, a tu niespodzianka- droga kończy sie brama zamknięta na kłódkę...Jesteśmy tak blisko, a jednak tak daleko.. Wracamy wiec, znajdujemy drogę alternatywna ale musimy nadłożyć ponad 60km. Zamiast 1,5 godzinnego skrotu, podroz powrotna zajmuje nam 3,5 godziny, 50 zl mandatu i nadszarpniete nerwy...
Ale Campeche bylo tego warte ;)