Następnego dnia rano wczesna pobudka i wylatujemy liniami AirMadagascar na wyspę piratów Sainte Marie. Tym razem nasze bagaże dolatują z nami, a na miejscu nowe lotnisko (malutkie oczywiście) – lądują tu 2 samoloty dziennie. Pakujemy się do podstawionej przez hotel taksówki i nastawiamy się na długą jazdę, a tu… jedziemy jakies 500m. Nasz hotel znajduje się 300m od pasa startowego. No coż.. ale za to jaki to hotel. Zrobiony w stylu piratów z Karaibów, kilka kameralnych domków położonych przy samej plaży i palmach, które chylą się ku lustrze wody… Po prostu raj na ziemi! Chlopaki mają jeden domek, my 2. Oprócz nas jest tutaj tez.. grupa 6 facetów z Polski, którzy zrobili sobie męski wyjazd. Więc polskie klimaty.
Jak przyjeżdżamy do hotelu jest przed 8mą rano i polskie chłopaki zaczynają schodzić na śniadanie po imprezie dnia poprzedniego ;)
Na wyspie spędzamy 3 dni, udajemy się pirogami m.in. na sasiednią wysepkę bez ruchu kołowego, oglądając piękne zachody słońca. Wyspa Sainte Marie w XVIw była znaną na całym świecie bazą piratów, którzy tutaj zwozili swoje łupy. W szczytowym okresie zamieszkiwało ich tutaj 1000. Takie kompletne państwo bezprawia. W okolicy znajduje się m.in. cmentarz piratów, które jednak zdominowany jest przez groby misjonarzy, którzy wylądowali na wyspie. Co za ironia: misjonarze leza obok piratów ;) Na jeden dzień pożyczamy auto terenowe z kierowcą, który zawozi nas w mniej uczęszczane obszary wyspy, m.in. na rajską plaże, do której doplynąc musimy lokalną pirogą. Niesamowite, że takie miejsca istnieją i całymi dniami nie widzą żywej duszy.
Na Sainte Marie spędzamy kapitalne 3 dni, które mijają też na masażach (głównie Agacie) i kąpieli w basenie, a także snorkelingu na przybrzeżnej rafie.
W środę rano promem przeprawiamy się na Madagaskar (podróż trwa nieco ponad 2h) i tam czeka na nas Feno. Caly dzień jedziemy z nim do parku narodowego Andasibe. Wieczorem przewodnik zabiera nas na wieczorny spacer w dżungli, gdzie widzimy nocną aktywność lemurów. Rano idziemy na wyprawę do dżungli, gdzie po przedzieraniu się przez dzikie tereny widzimy największe na świecie lemury Indri Indri. Olaf uwielbia chodzić w nosidle, Tomek z noszenia go pewnie już tak bardzo się nie cieszy..
Wieczorem docieramy do Antananarivy. Rano jedziemy jeszcze zobaczyć dom wolontariusza Ankizy Gasy oraz szkołę, w której ankizy Gasy wspiera 250 uczniów z ubogich rodzin. Szkoła jest bardzo dobrze wyposażona, prowadzona przez zakonnice, a roczny koszt utrzymania jednego ucznia to.. 140 EUR. Miesięczne wynagrodzenie nauczyciela to około 250 PLN – pokazuje to jak biednym krajem jest Madagaskar, ale jednocześnie jak niewiele trzeba żeby odmienić życie pojedynczych ludzi..
I tak kończy się nasza wspaniała przygoda na Madagaskarze! Piękna wyspa, jakże zróżnicowana. Gdyby tylko infrastruktura była bardziej rozwinięta, to można by z Madagaskaru zrobić 2. Nową Zelandie! Ale to bardzo długa droga, prawie taka jak z Tulear do Sainte Marie ;)