Do Singapuru lecimy z duzym sentymentem – spędziliśmy tutaj pół roku w 2012 i nie możemy się doczekać powrotu na stare śmieci (Tomek był zawodowo od tego czasu, ale loty na 1 dzień się nie liczą..)
Olaf przesypia 12h lot z Frankfurtu, my podobnie. Eleganckie lotnisko Changi w Singapurze jak zawsze robi na nas wrażenie – nie bez powodu z roku na rok zdobywa nagroy co rok – jest atrakcją samą w sobie.
Po wylądowaniu dociera do nas wiadomość od naszej przyjaciółki Asi, że.. mamy wpasć na ślub brata jej męża za 3h! Asia wyszła za Singapurczyka Giriego wcześniej w 2017 (kapitalny ślub w Toskanii!) – oboje mieszkaja w Londynie i przyjechali wlaśnie na ślub jego brata. Jedziemy zatem do mieszkania Kuby (który studiuje na INSEAD i udostepnil je nam na czas swojej nieobecności), bierzemy prysznic i się ogarniamy, bierzemy najlepsze ciuchy (kótre raczej nie nadają się na wesele!) i jedziemy na imprezę.. Jesteśmy nieprzestawieni czasowo, więc zabawa do 3 nad ranem nie jest dla nas dużym wyzwaniem, a Olaf króluje na parkiecie podbijając serca kobiet i niejednego faceta..
Następnego dnia rano budzimy się o …17tej. Zbieramy się szybko na spotkanie z naszymi przeyjaciółmi z Grecji – Dimitrim i Stamatią oraz 3 ich dzieci. Widzimy się z nimi w Gardens by the Bay – ogromnym ogrodzie pełnym atrakcji zbudowanym obok spektakularnego hotelu Marina Bay Sands. Ogrody zostały oddane kilka lat temu i robia wrażenie, oglądamy wieczorny show oraz Cloud Forest dome – czyli sztuczną dżunglę z najwyższym na świecie sztucznym wodospadem. Musimy uważać, bo Olaf w pewnym momecie znika nam w tłumie i przez 10 minut go szukamy – poszedl oglądać kwiatki ; ) ale narobił nam stracha. Tego dnia późnym wieczorem spotykamy się jeszcze z Pawłem, który mieszka w Singapurze od 5 lat i studiowaliśmy razem w Wielkiej Brytanii.
W sobote udaje nam się wstać już wcześniej, tj koło 11tej i jedziemy do domu do Dimitriego i Stamatii. Mieszkają w nowoczesnym, kameralnym apartamentowcu, jemy świetny lunch razem z rodzicami Dimitriego, którzy przyjechali w odwiedziny. Dzieciaki maja swój własny stoliczek ;)
Popołudniu jedziemy z Grekami do Chinatown na spacer oraz dalej jeść.. Podczas posiłku (jemy na ulicy ;) do Agaty podchodzi jakaś dziewczyna… z którą jak się okazuje Agata chodzila do szkoły. Co za spotkanie! Wymieniamy się numerami i umawiamy na następny dzień. Wieczorem jeszcze spacer wzdłuż Boat Quay.
W Sylwestra wstajemy rano, ponieważ przyjeżdza Maciek z Anią i mała Zosią – nasi sąsiedzi z Warszawy, którzy w Singapurze zostają na 10 dni. Popołudnie spędzamy z Iwoną i Krzyśkiem – tymi przypadkowo spotkanymi znajomymi Agaty z liceum – mieszkają w Warszawie i szybko okazuje się ze mamy wspólnych znajomych (świat jest na prawdę mały!). Przed impreza Sylwestrowa z Maćkiem, Ania i małą Zosia wpadamy naobiad do Rochester, a potem jeszcze widzimy Proszka oraz jego żonę z synem Markiem, którzy przyjechali na INSEAD. Zycie towarzyskie kwitnie!
Wieczorem jedziemy z Dimitrim i Stamatią na imprezę Sylwestrowa do znanego Singapurskiego DJa i jego apartamentu na szczycie budynku zrobionego na klub. Olaf śpi w sypialni, która została przeznaczona do ostatniego aktu pobytu na imprezie ;) Woda leje się z nieba jakby ktoś lał wiadrami.. Do domu wracamy nie bardzo późno, ale nowy rok przywitany!
1. stycznia mija pod znakiem organizacyjnym i spedzamy tez czas z Maćkiem, Anią i Zosia. Po finalnym piwie przy Marina Bay Sands wyjeżdzamy.. no właśnie, ułozylismy dokładny plan podrózy – lecimy na Filipiny na Bohol, a potem na Boracay gdzie z Asia i Girim spędziemy kilka dni. Potem na amerykańską wyspę Guam, potem na wyspy Marshalla, potem Mikronezja i na koniec Palau, żeby przez Seul wrócić do Warszawy. Dobrze jest mieć plan!
Singapur żegnamy znowu na jakiś czas, ale oby nie za długo, ponieważ miasto zmienia się szybko!
Szczęśliwego Nowego Roku!!!