Z Palau wylatujemy o 3ciej w nocy do Seulu. 5h lot moja w snie. W Korei za kilka tygodni odbędą się Igrzyska Olimpijskie i na dzień przed naszym przylotem KoreanAir przeniosło się na nowy terminal. Terminal fajny, tylko połączenie ze starym terminalem (skąd leci LOT) jest autobusem, który jedzie 20 minut i jezdzi raz na 10 minut. Ledwo zdążamy, bo reklamujemy jeszcze uszkodzoną torbę. Właściwie to powinnismy nie zdązyć, ale mamy szczęscie.
11h lot Dreamlinerem do Polski trochę nam się dłuży – Olaf mało śpi i na koniec lotu znają go już wszyscy w samolocie – m.in. chodzi rząd po rzędzie i odłączał ludziom ich słuchawki, po to żeby wpiąć swoje i posłuchać czego słuchają.. Przeszedł tak cały samolot, no ale mieliśmy go z głowy przez jakiś czas :)
Warszawa wita nas śniegiem, co za odmiana do Palau, gdzie byliśmy jeszcze 18h wcześniej!
I tak kończymy tą podróż na wyspy mniej i bardziej znane. Każda z wysp, które widzielismy była bardzo inna od poprzedniej: nowoczesny Singapur, zrelaksowany Bohol, turystyczny Boracay, wojenny Guam, atomowe atole Marshalla, głęboka dżungla w Mirkonezji i chińskie Palau. Jeden czynnik zdecydowanie scala większość tych wysp, tj mili i uczynni ludzie, którzy zazwyczaj są bardzo otwarci do rozmowy i uprzejmi. Zyją na pewno po wyspiarsku, tj wolniej i w sposób mniej zorganizowany, ale hej, czy to nie lepiej?
W sumie mielismy 54 kg bagażu, byliśmy w miarę mobilni - mieliśmy plecak, torbę na kółkach, nosidło Olafa, wózek – parasolke i torbę podręczna – ale stwierdziliśmy ze wzięliśmy za dużo rzeczy o jakieś 12-15kg.
Było to intensywne 3.5 tygodnia z 12 lotami i niecałe 60h w samolocie, a w sumie od połowy listopada prawie dwa razy tyle licząc podróż do Afryki. Olaf w sumie na swoje zbliżające się 3. urodziny odwiedził 42 kraje, a rodzice: Agata - 95 i Tomek - 108 krajów.
Tym kończymy ponad 2 miesięczne wakacje – czas wracać do realiów życia i.. planować kolejne wyjazdy!
Pozdrawiamy! ATO