CIEKAWOSTKA Z INDONEZJI (ostatnia):
Położona na 17 tyś wysp Indonezja jest doskonale skomunikowana poprzez siatkę połączeń lotniczych. Na wyspach działa kilkadziesiąt linii lotniczych – w większości tanich przewoźników, którzy sprzedają bilety na 2-3 h loty często za mniej niż 100 USD na kilka dni przed lotem. Stąd nawet w porównaniu z Ryanairem ceny są bardzo konkurencyjne na połączenia w Indonezji a także z innymi krajami Azji południowo-wschodniej (zwłaszcza Kuala Lumpur i Singapurem).
Naszą 3 tygodniową eskapadę po Indonezji kończymy w jej stolicy – Dżakarcie. Ta prawie 10 milionowa metropolia nie jest celem większości turystów, ze względu na swoją wielkość, ruch i korki. Przypada nam jednak do gustu jej wielkomiejski chaos, centrum pełne drapaczy chmur i apartamentowców po 40 – 50 pięter, między które powciskane są pojedyncze domki i elementy starej zabudowy miasta. Ten chaos architektoniczny oddaje jednak charakter całego kraju, gdzie nowoczesność miesza się z tradycjonalizmem, stare świątynie stoją obok sklepów z telefonami komórkowymi zarówno na Javie, Bali jak i Borneo.
W tym 4. najludniejszym kraju świata najbardziej przypada nam do gustu przyroda: majestatyczne wulkany, piękne plaże, góry poszatkowane polami ryżowymi, podwodny świat. Jednocześnie mamy bardzo pozytywne wrażenie na temat ludzi, którzy okazują się bardzo przyjaźni, nie nachalni, komunikatywni i często pomocni. Zdecydowanie możemy polecić Indonezję zarówno doświadczonym podróżnikom jak i osobom, które do Azji udają się po raz pierwszy. Najważniejsze to spędzić tu wystarczająco dużo czasu, żeby zrozumieć charakter tego kraju, który dopiero od 13 lat (Suharto w 1998 r oddał władze) intensywnie się rozwija. My na pewno tu wrócimy!
Z Dżakarty przez Singapur odlatujemy do Auckland, gdzie wspólnie z Mirkiem i Pawłem odbędziemy rajd przez z północy kraju na samo południe.
KONIEC CZĘŚCI 2. PODRÓŻY DOOKOŁA ŚWIATA.