Lot z Buenos Aires do Frankurtu minal nam niezwykle spokojnie, natomiast juz na niemieckim lotnisku nie obylo sie bez przygod. Po przylocie do Frankfurtu mielismy ok. 2 godziny aby zmienic terminal i zacheckinowac sie na lot do Wroclawia. Choc sam lot zostal opozniony o ponad godzine, to w koncu udalo nam sie wsiasc do autobusu, ktory zawiozl nas pod samolot. Wyobrazcie sobie, ze samolot stal 30 m od nas gotowy na przyjecie pasazerow na poklad, wszyscy czekali w napieciu na otwarcie sie drzwi autokaru i zaladunek do samolotu, kiedy po polgodzinnym czekaniu zostalismy poinformowani o odwolaniu lotu z powodu zlych warunkow pogodowych! Troszke zniecierpliwieni wrocilismy na lotnisko, gdzie dowiedzielismy sie, ze oprocz naszego lotu zostal rowniez odwolany lot do Warszawy. No i zonk, bo nagle 100 rozwscieczonych polakow probowalo przebukowac sie na najblizsze loty do Polski, a ze wzgledu na nadchodzace Swieta Bozego Narodzenia, wolnych miejsc pozostalo niewiele. Tutaj niezwykle przydatna okazala sie zlota karta Tomka przyznajaca mu status Senatora (w ramach globalnego programu dla często podróżujących pasażerów linii lotniczych bedacych czlonkami aliansu Miles & More), dzieki ktorej zostalismy potraktowani preferencyjnie i udalo nam sie dostac dwa ostatnie miejsca w samolocie lecacym do Wroclawia 5 godzin pozniej. Zadowoleni postanowilismy przeczekac te pare godzin w nowym Senator lounge Lufthansy, oddalonym spory kawalek od naszej bramki (na terminalu B, Ci co znaja to wiedza ze jest zle umiejscowiony ;)
Pobyt tam minal nam tak blogo, ze stracilismy rachube nad uplywajacym czasem..Boarding do samolotu prawie sie juz konczyl, podczas gdy my mielismy do przejscia (tudziez przebiegniecia) jeszcze spory kawalek drogi, wlacznie ze sprawdzaniem bagazu podrecznego i kontrola paszportow . Gdy dotarlismy do bramki, dowiedzielismy sie ze boarding zakonczyl sie pol minuty wczesniej i kapitan samolotu odmowia przyjecie spoznionych pasazerow na poklad..Zrozpaczeni i wsciekli za swoja glupote musielismy po raz kolejny przebukowac lot..Udalo nam sie dostac ostatnie miejsca w samolocie do Katowic, ktory mial odleciec o 22 tego samego dnia..Do odlotu zostaly nam 3 godziny, ktore przeczekalismy na laweczkach tuz przy bramce, aby miec pewnosc ze tym razem uda nam sie zdazyc na samolot. No i sie udalo..:) Nasze pierwsze wrazenia po tym, jak wyladowalismy na lotnisku w Pyrzowicach k. Katowic? Ciemno, za oknem pada snieg, jakos tak zimno i obco...zastanawialismy sie czy na ulicy nie spotkamy przypadkiem bialych niedzwiedzi polarnych:)) Z lotniska odebrali nas Tomka rodzice, z ktorymi wrocilismy do Wroclawia..I tak zakonczyla sie nasza 90-dniowa podroz dookola swiata - do konca pelna wrazen, przygod i nieprzewidzianych wydarzen!
Elementy praktyczne:
Zawsze obserwuj status swojego lotu na lotnisku!