Ciekawostka z Tajlandii:
Jedzenie w Tajlandii to prawdziwa rozkosz dla podniebienia! Moje ulubione dania tajskie to klasyczny Pad Thai (ktory mozna kupic juz za 5-7zl!), pikantna zupa Tom Yam z krewetkami, tajskie zielone curry z mleczkiem kokosowym i oczywiscie owoce morza: homary, krewetki (krolewskie, tygrysie), osmiornice, kraby, malze i cala gama ryb do wyboru. Zamawiajac owoce morza w knajpie można samemu wybrać świeża sztukę (spośród bogatej oferty morskich stworzeń wyeksponowanych w lodzie), jak i sposob jej przyrzadzenia (grillowanie, smazenie, smazenie metoda stir-fry, gotowanie na parze, gotowanie w wodzie) wraz z dodatkami! Menu w wiekszosci restauracji ma co najmniej kilkanascie stron – nad jego lektura potrafilysmy spedzic nawet do godziny!:)
Decyzja o wyjeździe na tajski Phuket byla dosc spontaniczna– tuz przed Tomka egzaminami spotkalam sie z kilkoma partnerkami (dziewczynami/ zonami studentow INSEADu) i stwierdzilysmy jednoglosnie, ze milo byloby udac sie gdzies razem podczas zblizajacej sie sesji egzaminacyjnej naszych lubych. Poczatkowo pojawil sie pomysl wyjazdu do Hong Kongu, ale wizja spedzenia kilku dni na przepieknych plazach Tajlandii wydala nam sie duzo bardziej pociagajaca. Nie myslac dlugo, jeszcze tego samego dnia kupilysmy bilety lotnicze na Phuket, a wylot zaplanowany byl na dwa dni pozniej..Ostatecznie tylko dwie dziewczyny zdecydowaly sie ze mna pojechac – brazylijka Andreza i amerykanka hinduskiego pochodzenia – Sejan.
Phuket jest niezwykle zroznicowana wyspa, zarówno pod wzgledem kulturowym, jak i przyrodniczym. Pierwsze trzy dni spędziłyśmy w okolicach plazy Karon, polozonej na poludnie od najbardziej komercyjnego regionu Phuketu – Patong. Piaszczysta plaza dlugosci ok. 3 km w ciagu dnia cieszyla sie spora popularnoscia wśród turystów, sposrod ktorych zdecydowanie największą grupę stanowili Rosjanie. Pierwszy dzien spedzilysmy dość konwencjonalne – wylegując się na plazy i spacerujac po lokalnych uliczkach oraz targu z pamiatkami i ubraniami. Obowiazkowo poszlysmy rowniez na tajski masaz, który z reszta stal sie naszym codziennym rytualem przez kolejne 5 dni spedzonych w Tajlandii. Poznym popoludniem udalysmy sie na plażę, skad obserwowalysmy zachod słońca– jeden z najbardziej spektakularnych jakie widzialam w zyciu! Dzien ten postanowilysmy zakonczyc w wielkim stylu zamawiając ogromnego homara i wino!
Kolejnego dnia udalysmy sie na calodniowa wycieczke promem na wyspy Phi Phi, polozone miedzy Phuket a stalym ladem. Prom liczyl sobie 500 osob i byl tak zapchany, ze z trudem znalazlysmy miejsce siedzacej na jednej z jego burt. W zatoce Maya zatrzymalismy sie na snorkeling, ale nie trudno wyobrazic sobie, ze w momencie gdy do wody wskoczylo kilkaset rozentuzjamowanych osob, wszystkie ryby ociekły:) Odplynelismy jednak spory kawalek od tlumu, gdzie rybacy rozpraszali pokarm dla ryb, dzieki czemu udalo nam sie zobaczyc ich cale plawice – niesamowite wrazenie! Bilans tej wycieczki byl taki, ze 8 z 11 godzin spedzilysmy na promie..Mialysmy jednak okazje zobaczyc bajeczna wyspe Phi Phi, na ktora postanowiłyśmy się udać ponownie dwa dni pozniej..
Trzeciego dnia wyjazdu, z samego rana wypozyczylysmy skuter, którym pojechałyśmy do oddalonego o ok. 30 km od plazy Karon wielkiego posagu Buddy. 45-metrowy Budda w pozycji siedzacej polozony jest na jednym z najwyzszych wzgorz wyspy i juz z daleko wyglada niezwykle dostojnie i okazale. Z bliska posag robi jeszcze wieksze wrazenie – oblozony jest on gigantycznymi plytami marmurowymi, a w jego wnetrzu znajduje sie swiatynia. Co prawda obiekt jest jeszcze czesciowo w trakcie budowy, ale juz mozna poczuc magie tego wyjatkowego miejsca. Ze wzgorza mozna podziwiac rowniez przepiekny widok na miasteczko Phuket, zatoke Chalong i okoliczne wysepki. W drodze powrotnej zatrzymałyśmy się na posilek w restauracji Nark-Kird Sea View polozonej na wzgorzu (zdecydowanie polecam ze wzgledu na pyszne jedzenie i piekny widok!).
Na wyspy Phi phi zdecydowalysmy sie poplynac nastepnego dnia. Wyspa ta jest tak piekna, ze az trudno znalezc mi slowa aby opisac jej zjawiskowosc. I pomimo calej rzeszy turystow odwiedzających, dla mnie to miejsce juz zawsze pozostanie kawałkiem raju zagubionym gdzies na wodach morza Adamanskiego. Przepiekne biale plaze, lazurowa woda, skaly wystajace z wody..idealistyczny, wrecz surrealistyczny widok! Spędziłyśmy tam dwa dni na leniuchowaniu – wylegujac sie na plazy, spacerujac leniwie wzdluz alejek z kramami i kosztujac swiezo zlowionych owocow morza w nadmorskich, sennych knajpkach. Szczegolnie polecam plaze Long Beach, oddalona okolo 20 min spacerem od glownego portu Phi Phi. Ten kilkusetmetrowy odcinek bialej, piaszczystej plazy stal sie dla mnie wszystkim tym, co wyraza slowo szczęście:) Wzdluz plazy znajduja sie drewniane bungallows, restauracja, miejsca do masazu, hustawki i bujane krzesla. Kapiel w krystalicznie czystej, blekitnej i cieplej wodzie jest jak balsam dla ciala i duszy. Zdecydowanie „must see””! Warto rowniez udac sie przed zachodem slonca na pobliskie wzgórze(Pee pee viewpoint). Gwarantuje, ze widok zabierze Wam dech w piersiach! Co tu wiecej pisac, zapraszam do ogladania zdjec!
Informacje praktyczne:
Powrotny lot z Singapuru na Phuket: linia lotnicza Jetstar - 215 SGD (ok. 530 PLN).
Nocleg przy plazy Karon (Phuket): Beshert Guesthouse – 1000 Thai baht/ noc za pokoj dwuosobowy (ok. 100 PLN).
Prom z Phuket do Phi Phi w jedna strone: 250 Thai baht (ok. 25 PLN).
Calodniowa wycieczka promem na wyspy Phi Phi: 1500 thai baht/ dwie osoby (ok. 150 PLN) (w tym transport w obydwie strony, wypozyczenie sprzetu do snorkellingu, lunch, przekaski i napoje na lodce). Nie polecam.
Nocleg na wyspie Phi Phi: Pirates House – 1400 Thai baht/ noc za pokoj trzyosobowy (ok. 140 PLN)
Masaze godzinne: masaz tajski (300 baht = 30 PLN), masaz olejkiem kokosowym (400 baht = 40 PLN), manicure/ pedicure (150-200 baht = 15-20 PLN).
Wypozyczenie skuterka na cala dobe: 200 baht (ok. 20 PLN).