Co to były za przygotowania. Czerwiec – lipiec zbieramy ekipę, jest nas 5 osób na wyjazd do Etiopii: Marek, Ola, Mirek, Agata i Tomek Dogadujemy szczegóły itp. Ale tak czujemy, że te wyjazd jakoś tak nijako wychodzi. No i końcu Tomek znajduje dobrą ofertę na loty do Australii. Wylot z Berlina, powrót do Wiednia. Jeden email i mamy nowa destynację! Bilety zabukowane. Kilka dni później o wyjeżdzie dowiaduje się Agata R – w 3 minuty bookuje bilety i jest nas 6.
Koncept prosty – zobaczyć jak najwięcej w 3 tygodnie. Zaczynamy z planem na 2 tys km i kończymy na 4 tyś km i dorzucamy Tasmanię. Ambitnie, jak się później okaże ;)
I potem przychodzą gromy: Tomek nie wyrobi się z projektem w pracy i dostaje duże ciśnienie na rezygnację z wyjazdu. Pewnie by się złamał gdyby nie to, że w końcu jedziemy grupą! Ale kompromis musi być, Tomek rezygnuje z 1. Tygodnia wyjazdu. Taki life - i tak dobrze, że się udało!
Tomek dolatuje z Wrocławia przez Monachium, Hong Kong do Brisbane. Oczywiście, po wylądowaniu wpada w konflikt z prawem – jak zwykle (to samo było w Singapurze, Nowej Zelandii i podobnie a Kanadzie). Okazało się, ze do Australii można wwozic tylko 50 szt papierosów, A Tomek na prośbę dziewczyn kupił 6 paczek. Liczył na to, że się uda. Nie udało się – Pani nakrzyczała i zabrała 3 paczki. Bez innych konsekwencji – fajna ta Australia! (w Singapurze skończyło się pobytem w areszcie ;)
Po 26h w podróży, trzeba jeszcze wsiąść do autobusu i dojechać do ekipy, która stacjonuje na Fraser Island – największej piaszczystej wyspie na świecie. Na mapie Australii wygląda, że blisko, ale to 5 godzin jazdy greyhoundem (autobusem). Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bardzo podobnie jak w centralnym USA – drewniane domki, duże przestrzenie. 29 st C i bezchmurne, niebieskie niebo ;)
Informacje praktyczne:
- Przejazd Brisbane – River Heads – AUD 26 – Greyhound
- Rozglądanie się dookoła – bezcenne ;)