W srodę wstajemy po 4.00 rano, aby zdążyć na poranny prom do Trinidadu. Wypozyczalnia aut zgadza sie, zeby auto zostawic otwarte na miejskim parkingu.. (nie maja Biura w Scarborough skad odplywa prom).
Po 2,5 godzinnej podróży katamaran cumuje w Port of Spain - 50-tysięcznej stolicy TiT. Po przyjeździe i check-in do hotelu udajemy się na kilkunastokilometrowy spacer.
Centralnym miejscem miasta jest Queen’s Park Savannah – niegdyś plantacja cukru, obecnie ogromny park miejski a dokładnie przestrzeń pokryta trawą z nielicznymi drzewami, bez ścieżek. Park otoczony jest ruchliwą jednokierunkową drogą, stąd mieszkańcy nazywają to miejsce największym rondem świata (3,7 km) . Wzdłuż parku znajdują się największe atrakcje Port of Spain – piękna kolonialna zabudowa jeszcze z czasów brytyjskiego protektoratu, zoo, ogród botaniczny oraz pałac prezydencki. Żar leje się z nieba, a my schładzamy się pyszna woda kokosowa prosto z młodych kokosów ;)
W drodze powrotnej postanawiamy iść na skróty przecinając park w poprzek. Nie ma tu żadnych ścieżek wyznaczających drogę, stąd przypadkowo dostajemy się na terytorium lokalnego ptactwa. Prawdopodobnie zbliżyliśmy się niebezpiecznie do gniazda z młodymi, bo matka i ojciec ptasi podjęli proby ataku. Na szczęście dzielny Tomek stanął na wysokości zadania i dzielnie odparł atak ratując rodzinę J...podusią dziecięcą :D
W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o lokalną restaurację, gdzie mamy okazje skosztować lokalnych warzyw, z nazw własnych zapamiętujemy tylko jukę.
Nastepnego dnia rano (w czwartek) zbieramy sie na samolot i wylatujemy do Grenady.
Informacje praktyczne:
- Hotel Radisson (zaraz przy miejscu, gdzie doplywaja promy)
- Warto zobaczyc ogród botaniczny