Mielismy piękny plan, ze z Florydy pojedziemy na Bahamy. Prawie się udało.
Zatem od początku… Chcielismy nasze zwiedzanie wysp ukoronować wycieczka na Bahamy – po zwiedzaniu Florydy. Zarezerwowalismy prom z Fort Laduerdale oraz jeden z lepszych hoteli na Grand Bahama – a co!
Po drodze okazało się ze Erika może być Huraganem, który dotrze na Bahamy i Floryde, ale co tam!
W czwartek rano wstaliśmy o 5:45 żeby zdazyc na prom, który odplywa o 8mej. Wstalismy nawet przed budzikiem (rzadko się zdarza ;). Poranna toaleta, Olafek dostaje poranne witaminki. Spokojne sniadanie w hotelu o 6:30. 6:50 odjazd taksówki w trase około 3km. I tutaj dopada nas pierwszy pech, bo Olafek te 3km jedzie na kolanie – nie montujemy mu fotelika z wozka ani nic innego. Przy wjezdzie do portu jest kontrola paszportow, Tomek prowadzi ozywiona rozmowe przez telefon z PL i nie wyjmuje ich na czas. Zanim paszporty się znajduja, zablokowaliśmy wjazd do portu. Przychodzi do nas lokalny szeryf, bo blokujemy wjazd wyciagajac paszporty z plecaka w bagażniku. Niby nic, ale.. zauwaza Olafka na kolanie. Kaze zjechać na bok. Taksowkarza straszy kara na USD 285 a nam robi wykład o byciu odpowiedzialnymi rodzicami. Zajmuje to z 15 minut. W końcu nas puszcza bez kary (krotki dystans), ale...
No wlasnie w porcie, niczego nieświadomi, dziekujemy taksówkarzowi i idziemy w strone promu. Po drodze jakies zamieszanie, bo jacys ludzie biegają dookoła, panika. Dziwni jacys – sobie myslimy.
Okazuje się ze drzwi do miejsca, z którego odprawiane sa promy wlasnie się zamknely… Dalej myslimy – zaraz otworzą – po co zamykac? Potem czytamy kartke, na której napisane jest ze regulacja stanowa mowi, ze przy rejsach miedzynarodowych drzwi zamykane sa na 1h przed odprawa promu. Upppsssss! To mamy problem. Nikt nie chce nam otworzyć/ nawet w celu wyjaśnienia. W końcu udaje się dowiedzieć, ze na pewno nas już nie wpuszcza, ale trzeba poczekać to może przerezwruja dzień pozniej
No coz, czekamy… 2h. Dostajemy oferte na przebukowanie na dzień później, bez zwrotu gotówki za oplata 50 USD. Tylko po co tam jechać na 1 noc, jak ma być huragan?
Zrezygnowani wracamy do hotelu, gdzie dowiadujemy się, ze codziennie ktoś się spoznia na ten prom, bo zasada zamykania drzwi na 1h przed jest idiotyczna. No coz – raczej jest ;)
Obserwujemy rozwój Eriki, wynika z niego, ze nie będzie kolorowo. No coz, ale zaplacilismy za Bahamy prawie 700 USD, z których nie odzyskamy… NIC. Wiec Tomek decyduje się pojechać, a Agata z Olafkiem zostaną na plazy w B resort. Zobaczymy kto lepiej na tym wyjdzie.. ;)
Tomek następnego dnia rano zrywa się rano i zdaza na prom. Ten plynie ponad 3h. Powitanie na Bahamach ok, swieci slonce itp. Tomek zaraz po doplyniecu zalatwia nurkowanie na rafie. Potem jedzenie, szybkie obejście marketu dla turystow i … zaczyna grzmieć i pada jak z cebra. Nurkowanie odwołane ze wzgledu na blyskawice. Po 6h na wyspie, zobaczeniu pięknej plazy w deszczu i jakiego marketu Tomek wraca 4h promem. W podrozy poznaje Amerykancow i Wloska rodzine. Potem powrot na piechotę do hotelu 2km o 23ciej – nie ma taxi już.
Agata z Olafkiem spedzaja za to dzień na plazy z Fort Lauderdale.. Plazing i smazing – slonce swieci ;) Kto miał lepszy dzień? ;)
A na Bahamy trzeba jeszcze wrocic!