Do Botswany wjeżdzamy pełni oczekiwań, poniważ spodziewamy się zobaczyć nature zgoła przeciwną do tego co widzieliśmy w Namibii. Nasze atrakcje w Botswanie są powiązane z wodą i zyciem dookoła niej.
Docieramy do lodga, który nasz kierowca Erastus określa jako najbardziej luksowy na naszej trasie (Chobe Safari Lodge). Erastus ma jednak chyba inne pojecie luksusu, ponieważ śpimy w hotelu, który w pokojach ma po prostu telewizory i dywan. Dla nas to żadna atrakcja i wolimy namioty i przestronne, przewiewne pokoje ;)
Czujemy się tutaj trochę jak na wyjezdzie choleryków, bo dookoła nas sami Niemcy w wieku 75+.
Mamy bardzo wczesny poranek (Olga jest mało szczęśliwa) i o 6:45 rano jedziemy na game drive w Parku Narodowym Chobe. Jest to jedno z największych na świecie skupisk słoni. I rzeczywiście mijamy ich dziesiątki! Do tego antylopy, orły, lwy, żyrafy etc. Między innymi widzimy nad rzeką zwłoki słonia, który jest konsumowany przez lwy. Te ostatnie przechodzą w odległosci kilku metrów od samochodu kompletnie niewzruszone!
Wracamy do hotelu, tam codzienny basen z Olafem i Gutkiem – Olaf już pływa w skrzydełkach, Gucio nurkuje bez obaw ;)
Popołudniu czeka nas rejs statkiem po Parku Narodowym Chobe. Jest to niesamowite doświadczenie, ponieważ podpływamy bardzo blisko krokodyli, hipopotamów (to duza łódz, wiec nie ma obawy ze hipo ją wywróci), bawołów, słoni itp. Między innymi udaje nam się zobaczyć od strony wody ciało słonia, który zdechł dzień wcześniej i już ustawiła się do niego kolejka zwięrząt. Najpierw najlepsze i świeże kawałki zjadają lwy, które nie dopuszczaja żadnych innych zwierzat. Widać jednak jak na świeży posilek czają się aligatory (boja się lwów), sępy i inne zwierzeta. Ale wszystko wg hierarchii, co ciekawe, polowaniem zajmuja się głównie lwice ;)
Przez bliską obserwacje bawołów i nosorożców widzimy w sumie 4 z 5 Wielkich Zwierząt Afrykańskich, tj lwy, słonie, bawoły i nosorożce. Nie mamy tylko okazji widzieć lamparta i musimy żyć wspomnieniami z Kenii i Tanzanii. Natura pięknie prezentuje się z wody i stwierdzamy, że safari w Namibii i Botswanie może smiało konkurować właśnie z Kenia i Tanzanią.
Wieczorem dość wystawna kolacja a la carte i wcześnie rano wyjazd do granicy z Zimbabwe. W nocy pada 1. I jedyny deszcz, jaki zobaczymy w Afryce ;)