Jak tylko Gucio konczy 7 tygodni, to zabieramy go na kilka lotow po Europie. Zdaje egzamin, jest pogodnym, dosc spokojnym niemowlakiem i od samego poczatku wspaniale sie z nim podrozuje (byl w Japonii zanim skonczyl 3 miesiace ;)
Wspolnie z Dominika i Cyprianem ogarniamy przygotowania, tj optymalna trase przelotu, co kosztuje zwlaszcza Tomka kilka niedospanych nocy, poniewaz rozrysowal na kartce wszystkie mozliwe polaczeni w regionie wysp Oceanii zeby ustalic optymalna trase, minimalizujac liczbe lotow i koszty. Kilka hoteli i wynajem aut mamy zabukowanych - to zasługa Agaty. Najciekawsza byla wiza na Nauru, ale o tym napiszemy w rozdziale o Nauru ;)
Generalnie cala podroz wisi na sznurkach, bo jezeli wypadnie gdzies jeden lot, to reszta planu lezy w gruzach ;)
P.S. To nasza ostatnia podroz na Geoblogu, wkrotce odslona naszego wlasnego bloga!
TomAga