CIEKAWOSTKA Z INDONEZJI: Na Jawie do wszystkich domów, ale też np. większości agencji turystycznych, kafejek internetowych i hoteli wchodzi się bez butów, co oznacza, że np. przed wejściem do agencji wypożyczającej motorki leży 10 par klapków. Niewiele to, jeżeli taka sytuacja ma miejsce w przypadku hotelu, gdzie przed wejściem może leżeć kilkadziesiąt par klapków (tak było w naszym przemiłym guesthousie w Borobudur ;)
O ile Dżakarta jest umysłem Indonezji, to Yogyakarta jest jej duszą. Do miasta udaje nam się dotrzeć po dłuuuugiej (12h) jeździe z Probollingo wynajętym minibusem. Razem z nami jedzie Niemiec w dredach i przyjemna Szkotka ;)
Yoygjakarta jest położona w centralnej części Jawy i stanowi artystyczne centrum kraju, Jest tutaj multum galerii malarskich, zabytków i co chwilę organizowane są różne festiwale. Udaje nam się na jeden załapać, gdzie widzimy róznego rodzaju pojazdy: smok na kółkach, koń trojański, itp. – nie wiemy o co chodzi, ale wygląda co najmniej ciekawie!
Najważniejszym zabytkiem Indonezji jest położony 45 km of Yogyakarty ( w skrócie Jogya – czyt. Dźogdźa) Borobudur. Zgodnie z naszą polityką wynajmujemy motorek i w drogę!
Borobodur to zabytkowa swiątynia w kształcie piramidy, która pokrywa czubek niewielkiego wzgórza. Jej podstawa ma wymiary 118m na 118m i jest naprawdę imponująca. Zbudowana w X wieku wkrótce potem została zasypana podczas erupcji w XI wieku najbardziej aktywnego wulkanu świata – Merupi ( o nim w kolejnej relacji ;)
Przyjeżdżamy do Borobodur wieczorem, gdzie śpimy w świetnym hoteliku (ludzie jak zwykle MEGA otwarci i przyjaźni – aż nam głupio czasem naszą wschodnioeuropejską gburowatością!). Oczywiście są dwa wejścia na teren świątyni – dla lokalnych i turystów. To ostatnie jakieś 100 razy droższe od tego dla lokalnych. Działają nasze legitymacje studencko – doktoranckie z SGH! Wejście dla turystów przez klimatyzowane sale, darmowa H2O itp. ;)
Wynajmujemy lokalnego przewodnika, autoryzowanego przez Park, jednak okazuje się denny i nieumyty ;) Więc mu szybko dziękujemy, zdąży nam jeszcze powiedzieć cos o historii, ale już resztę eksplorujemy sami. Buddyjska świątynia ma 9 poziomów, z czego ostatni symbolizuje dojście do Nirwany (pokolenie początku lat 70tych i i początku lat 80tych wie co to Nirvana ;) Na tysiącach metrów kwadratowych ścian opisane są dzieje Buddy. Do poziomu Nirwany dochodzimy po pół h, co ciekawe, piętro nie jest już kwadratowe, ale na planie koła, co ma oznaczać nieskończoność Nirwany. Nasza trwała jakieś 20 minut, ale było fajnie ;)
Świątynia jest największą świątynią w Indonezji i jedną z największych na świecie. Oglądamy historię Buddy (urodził się w 7w. p.n.e) i w końcu rozumiemy znaczenie kształtu buddyjskich kaplic – nazywanych stupami – widzieliśmy ich dużo w Tybecie i Nepalu, ale nikt nie potrafił wyjaśnić genezy ich budowy. A okazuje się prosta – to zwałek ubrań Buddy u podstawy, przykrytych okrągłym naczyniem, którego krągłość i zakończenie małą iglicą symbolizują Nirwanę.
Wizytę kończymy wyprawą na lokalnymarket i udajemy się do Dżogdży w celu przepakowania plecaków na wyprawę w okolice najbardziej aktywnego wulkanu na Kuli Ziemskiej – Merapi.
Elementy praktyczne:
Hotel w Yogyakarcie – miasto jest oblegane przez turystów, stąd mimo ogromnej propozycji hoteli nie jest łatwo o nocleg. Nasz hotel nazywa się: Nirwana ;)
Hotel w Borobudur: Lotus II – SERDECZNIE POLECAMY! Cena: 175 tys rupii/ noc (15 Eur), w cenie śniadanie, internet, nieograniczona kawa i herbata oraz widok na pola ryżowe z okazałego tarasu
Motorek: wszystkie lokalne agencje wynajmują motorki za 60 tys rupii/ dzien, (5 Eur) uwaga: zdejmujely klapki przed wejściem! Motorek jest oszczędny, bo pali 1 litr paliwa na ponad 30 km, a litr paliwa to cena około 2 PLN.