Ciekawostka: Najczesciej i najchetniej uzywanym slowem na Fidzi jest "Bula", ktore oznacza czesc, witam, pozdrawiam..Ludzie witaja sie w ten sposob rowniez w stosunku do nieznajomych mijajac sie na ulicy lub przychodzac na przystanek autobusowy. Zawsze towarzyszy mu radosny i serdeczny usmiech, swoisty banan na twarzy:) Po 2 tygodniach spedzonych na Fidzi rowniez przejelismy ten miejscowy nawyk..podobnie jak ich podejcie do czasu, oraz wolne poruszanie sie i myslenie:) w tym kraju po prostu nie da sie inaczej funkcjonowac..
Po 5 dniach spedzonych na przepieknej wyspie Mana postanowilismy poplynac na kolejna wyspe archipelagu Mamanuca- Bounty. Oddalona zaledwie 15 km od ladu ta malenka wyspa oferuje absolutnie wszystko co czlowiekowi potrzebne jest do osiagniecia pelni szczescia- przepiekne piaszczyste plaze, lazurowa wode, niesamowite rafy koralowe oddalone pare metrow od brzegu i palmy kokosowe w cieniu ktorych mozna oddac sie kontemplacji and sensem zycia:) Na tej malenkiej wyspie, ktorej obejscie plaza zajmuje niespelna 20 minut (!), znajduje sie tylko jeden resort, w ktorym podczas naszego 2-dniowego pobytu, bylo obecnych zaledwie 12 osob! Cisza, spokoj i dziewicze plaze..to TO czego potrzebowalismy najbardziej po dwoch miesiacach intensywnych wakacji:)
Bardzo ucieszyl nas fakt, ze zostalismy zakwaterowani w bambusowym domku polozonym praktycznie na samej plazy i mielismy do dyspozycji wlasny hamak z widokiem na wielki blekit (czyli bezkres lazurowego oceanu). Przez kolejne dwie noce to wlasnie szum fal kolysal nas do snu. W takich blogich warunkach nie mielismy zadnego problemu z zasypianiem, tym bardziej po spozyciu lokalnego rumu Bounty:) Dni mijaly tu bardzo leniwie- nasz czas na wyspie byl calkowicie podporzadkowany godzinom, podczas ktorych serwowane byly posilki. Jedzenie bylo wysmienite- najbardziej delektowalismy sie rybami, owocami morza, curry i swiezymi owocami.. a wszystko to w nieograniczonych ilosciach! Pychota! A w tzw miedzyczasie oddawalismy sie z ogromna przyjemnoscia zajeciom tj nurkowaniu z maska i rurka, spacerowaniu po plazy i zbieraniu muszelek, oraz gra w tennisa stolowego:) Najwieksze wrazenie zrobily na nas rafy koralowe i ich mieszkancy- wystarczylo odplynac kilka metrow od brzegu aby moc podziwiac roznorodnosc podwodnego swiata. Agata zafascynowana byla granatowymi rozgwiazdami, a Tomek calkowicie oddal sie straszeniu malych, biednych rybek i gonieniu plaszczek:) W duzym skrocie - odnalezlismy tu swoj raj na ziemi;)
Po dwoch dniach spedzonych w raju wracamy do Nadi, gdzie kolejnego dnia mamy pozegnac sie z Fidzi i wyleciec do Stanow. W pospiechu kupujemy pamiatki oraz rezerwujemy noclegi i samochod w Los Angeles. Jeszcze wtedy nie wiedzielismy, ze dane nam bedzie pozostac w tym kraju jeszcze na dlugi czas...
Informacje praktyczne:
Nocleg z posilkami w Bounty Island Resort - 250 FJD/dobe od naszej dwojki (470 PLN).
Reszta przyjemnosci wlacznie z wypozyczeniem maski i rurki oraz kajakow - za darmo w nieograniczonych ilosciach..
Nocleg w Nadi (rekomendujemy zostanie w New Town Beach niz w centrum miasta) - Horizon Backpakers - 50 FJD za pokoj 2-osobowy (90 PLN), mozna korzystac z infrastruktury sasiadujacego obok hotelu Smugglers Cove.