Ciekawostka z Fidzi: Ze wzgledu na piekne krajobrazy, rajskie plaze i pogode Fidzi jest miejscem czesto wybieranym na.. slub. Glownie przez mieszkancow Nowej Zelandii oraz Australii (3-5 h lotu), ale takze inne narodowosci. Wystarczy sie zaanonsowac, przywiezc przetlumaczony akt urodzenia i tyle. Podczas naszego pobytu na wyspie Mana, miala miejsce taka wlasnie uroczystosc, na slub przylecialo 70 (sic!) Australijczykow. Zaczeli pic na 3 dni przed slubem i skonczyli 3 dni po ;)
Po wykonaniu ostatnich zakupow i spakowaniu plecakow jedziemy na lotnisko. Wyjazd jak kazdy, szkoda wyjezdzac, ale hej, przygoda czeka tez w innych miejscach. Mirek przywiozl Agacie do Nowej Zelandii jej stary paszport z wiza USA, Tomek... no wlasnie. Na lotnisku boardujemy sie na samolot do L.A. Pani prosi o paszporty, zeby sprawdzic czy mamy wizy. Tomek podaje jej swoj paszport, Agata szuka swojego. Urzedniczka przeglada Tomka paszport i wizy nie widzi. Tomek klnie ja pod nosem, ze ta nawet nie potrafi znalezc wizy w paszporcie. Agata podajej jej w koncu swoj stary paszport z wiza, Tomek bierze swoj w reke i spokojnie przeglada stronki w poszukiwaniu wizy. I tutaj... WIELKI ZONK. Tomek robi sie bialy na twarzy i widac ze zaraz eksploduje! Mamrocze ze przeciez jego wiza tez jest w starym paszporcie! Od 3 tygodni bylo wiadomo ze lecimy do Ameryki Poludniowej przez USA i Tomek byl tak pewien swojej wizy w obecnym paszporcie (latalismy kilkakrotnie w 2010) ze zapomnial, ze zawsze latal ze starym paszportem! I nasz plan legnie w gruzach. Nie ma juz mowy o wylocie tego dnia do USA, a przeciez loty z L.A. do Santiago mamy 2 dni pozniej. Do tego, zaraz przed wylotem zarezerwowalismy jeszcze hotel w Hollywood (znajomy niektorym – Marek, Przemo, Marta ;) i wynajelismy samochod. Ahhhhh!
Wracamy do hotelu i czekamy do rana, poniewaz nie wiemy jeszcze czy uda sie uzyskac wize w amabsadzie w USA, czy musimy czekac na przesylke paszportu z Polski (kurier to 8 dni). Rano okazuje sie ze Amabsada nie pracuje i raczej nie ma co na ich liczyc. Jednak popoludniu vicekonsul USA dla 8 krajow Oceanii odpisuje Tomkowi, ze mozemy przyjechac 2 dni pozniej. Wiec przerezerwujemy loty do USA na... 10 dni pozniej, poniewaz wczesniej nie ma miejsc. Gorzej jest z lotami do Santiago, ulozylismy juz nasz plan na Patagonie oraz (chlip ;( wycieczke na Antarktyde, ale po przesunieciu o 11 dni, nie mamy szans na realizacje tego planu. Poza tym, przebukowanie lotow nie przychodzi za darmo.. Dlatego zupelnie zmieniamy nasze loty z AeroMexican z Santiago na Lime w Peru i postanawiamy przez Boliwie przejechac do Buenos Aires skad mamy koncowy wylot do Wroclawia.
Zostajemy w Nadi przez kolejny dzien, dosc slaby pod wzgledem nastrojow. Dla relaksu odwiedzamy piekny ogrod z orchideami (Garden of Sleeping Giant) i jezdzimy po okolicy wynajetym motorkiem. Nastepnego dnia rano jedziemy na lotnisko potwierdzic zmianew rezerwacji lotow i stamtad jedziemy do stolicy Fidzi – Suvy, oddalonej o 180km. Droga wiedzie wzdloz morza (Queens Highway) i dopier tutaj zdajemy sobie sprawe z tego ze wlasciwie to my nie widzielismy jeszcze prawdziwego Fidzi. Humory sie poprawiaja, zaczynamy sie cieszyc ze zostalismy na Fidzi dluzej. Rozmawiamy z lokalnymi mieszkancami o rugby, widzimy, ze nie ma takiej interesownosci jak w turystycznych regionach kraju. Przejazd trwa 4h. Jak przyjezdzamy, jest juz ciemno, znajdujemy hotel i idziemy spac.
Nastepnego dnia rano (piatek), jedziemy do Ambasady. Tam, po 1h oczekiwania, Tomek idzie na rozmowe z konsulem. Wyobrazcie sobie jego zaskoczenie, gdy konsul wita go plynnym „Witaj, jak sie masz?” i kontynuuje rozmowe po polsku. No tego to sie Tomek nie spodziewal, zeby na drugim koncu swiata ktos sie odezwal po polsku w Ambasadzie USA! Okazuje sie, ze vicekonsul wlasnie wrocil z dluzszego pobytu w konsulacie w Krakowie i nauczyl sie polskiego. No wiec zna polskie realia i wydaje wize bez problemu.
Wieczorem idziemy pobawic sie w klubach Suvy, malo tam expatow, kroluja lokalni mieszkancy. Widac duza roznice miedzy tradycyjnymi mieszkancami Fidzi, ktorzy sa, lekko mowiac, dobrze wykarmieni (zwlaszcza kobiety), a zazwyczaj bardzo szczuplymi reprezentatnami tzw. Fidzo – Hindusow, ktorzy zostali sprowadzeni na wyspe na poczatku XXw.
Agata wybiera nam wyjazd na wyspe Ovalau w archipelagu Lomaiviti. Wyjazd nastepnego dnia kolo poludnia. Nawet przez mysl nam nie przejdzie, ze prawdziwe Fidzi dopiero przed nami..
Elementy praktyczne:
ZAWSZE SPRAWDZ SWOJA WIZE. Reszta sie nie liczy ;)
Wynajecie motorka w Nadi, FJD 70 (PLN125) / dzien
Hotel w Suvie: Central Private Hotel, pokoj z AC, FJD 60, czyli PLN 110
Transport do Suvy: Autobus linii Sunbeam, FJD 16/ osobe (PLN 29)