Ciekawostka z Fidzi: Mieszkancy Fidzi sa bardzo otyli, zwlaszcza kobiety. Trudno nam okreslic dokladnie dlaczego tak jest, ale wnioskujemy ze wynika to z ich bardzo powolnego i osiadlego trybu zycia, gdzie dostatek zywnosci i rozwoj w XX w. doprowadzily do sytuacji gdzie jedza wiecej niz potrzebuja. W klubach w Suvie (stolicy) wyrozniaja sie kobiety pochodzenia hinduskiego (Hindusi stanowia az 40% populacji Fidzi), a najladniejsze okazuja sie najczesciej... transwestytami! Tak, na Fidzi, widzimy niespotykana ilosc transwestytow oraz gejow. Znowu, trudno ustalic czemu tak jest, ale sa powszechnie akceptowani przez spoleczenstwo i „Kacza” czesc Polski moglaby sie duzo od mieszkancow Fidzi w tym temacie nauczyc.
Troche z przypadku, a na pewno dzieki Tomkowi (ktory zapominajac starego paszporu z wiza amerykanska przedluzyl nam pobyt na Fidzi o kolejne 10 dni) przyplywamy na Ovalau – najwieksza wyspe archipelagu Lomativiti. Jestesmy jedynymi turystami na promie, ktorym podrozuje ponad 100 osob i juz wtedy bardzo cieszymy sie z faktu, iz przyjdzie nam zobaczyc nieskomercjalizowane, prawdziwe Fidzi. Po 40-minutowej jedzie autokarem po wybositej drodze docieramy do najwiekszego miasta tej wyspy – 3-tysiecznej Levuki. Zakochujemy sie w tej miescinie od pierwszego spojrzenia . Zabudowa centrum Levuki przypomina Hollywoodzki Western- wzdluz glownej ulicy znajduje sie ciag starych, kolonialnych budynkow wcisnietych miedzy wybrzeze, a gory pokryte tropikalnym lasem. Udajemy sie wprost do hotelu, ktory zostal wybudowany w latach 60-tych XIXw. i jest najstarszym hotelem na Fidzi. Na dole hotelu znajduja sie lobby, restauracja, bar i pokoj do snookera wypelnione kolonialnymi meblami. Miejsce to sprawia wrazenie, jakby czas zatrzymal sie tu 150 lat temu. Dostajemy pokoj na pierwszych pietrze, rowniez utrzymany w podobnym stylu - kolonialne szafy, lozko z baldahimem.. Mamy rowniez do dyspozycji prywatna werande z ratanowym szezlongiem z pieknym widokiem na palmy, ocean i rafe. Klimat tego miejsca jest tak niezwykly, ze postanawiamy tu zostac przez kolejne 5 dni, ktore mijaja nam leniwie i blogo:)
Levuka okazuje sie bardzo przyjaznym miejscem, jest tu stosunkowo niewielu turystow (w ciagu naszego 5-dniowego pobytu spotkalismy ich zaledwie 4), a miejscowi sa niezwykle otwarci i serdeczni. W ciagu paru godzin obchodzimy cale miasteczko zwiedzajac muzeum, fabryke Pafco (gdzie pracuje 1/3 ludnosci wyspy, pakuje sie tu tunczyka do puszek), poczte golebiowa, lokalne szkoly i koscioly. Od miejscowych dowiadujemy sie, ze Levuka odgrywala znaczaca role w historii Fidzi – byla pierwsza stolica tego kraju, i to wlasnie tu mieszkancy Fidzi w 1874 r. podpisali akt przyjecia zwierzchnictwa korony brytyjskiej.
Postanawiamy takze wybrac sie na wycieczke rowerowa dookola wyspy. Jest to 54 km trasa, ktora pokonac mozna w jeden dzien. Jako ze dopisuje nam dobre spanie, wyjezdzamy dopiero o 12tej w poludnie. Pierwsza czesc podrozy prowadzi przez nadmorskie wzgorza ze stromymi podjazdami, stad pokonanie 10 km zajmuje nam 2h. Jeden z napotkanych wiesniakow zaprasza nas do swojego skromnego domostwa na napoj (chyba mu sie nas zrobilo szkoda, bo bylismy tak spoceni ;) Jego dom to jedna izba, podzielona na czesc dzienna i sypialna, ta ostatnia oddzielona kotara. Wszystko bardzo skromne, do wioski dopiero prowadza prad, wiec brak np radia, o telewizorze nie wspominajac. Jadac dalej, na ostatnim wzgorzu dopada nas tropikalna ulewa, wiec po 1h poszukiwania udaje nam sie znalezc „Bobo’s Farm” – niewielki lodge, ktorego wlascicielami sa miejscowy oraz Niemka, ktora 17 lat temu przeprowadzila sie na Fidzi (taki ekscentryczny typ czlowieka – nikt inny chyba by sie nie wyprowadzil na to piekne odludzie ;) Spedzamy u nich prawie 2h, spotykamy takze autora Lonely Planet – czyli przewodnikow, ktore uzywamy na wszystkich wyjazdach. Bobo mowi nam, ze dojazd do Levuki zajmie nam 1.5h. Cieszymy sie, poniewaz jest juz 17ta i za 2h zrobi sie ciemno. Wiec jedziemy... i jedziemy.. i jedziemy. Jest 18.30, zaczyna szarzec. Nie wiemy gdzie dokladnie jestesmy, ale na pewno nie pomylilismy drogi, poniewaz jest tylko jedna droga dookola wyspy. W pewnym momencie docieramy do pasa startowego dla niewielkich samolotow. Sprawdzamy gdzie jestesmy na mapie i widzimy ,ze pokonalismy ledwo polowe drogi!!! A robi sie ciemno, dookola ani zywej duszy, zadnych swiatel/ lamp. Agata wsciekla i zmeczona wyzywa sie na biednym rowerze i jeszcze biedniejszym Tomku. Dojezdzamy po niecalej 1h do kilku domostw. Tam prosimy o zamowienie jakiegos transportu do Levuki. W czasie oczekiwania, rodzina zaprasza nas do domu. Ten jest bogatszy niz wczesniej widziane, poniewaz po tej stronie wyspy jest elektrycznosc. Stad glownym elementem domu jest telewizor i wszyscy go ogladaja (maja prad dopiero od kilku miesiecy:). Czestuja nas takze popularnym na Fidzi drinkiem – kava, ktora wypita w duzych ilosciach ma wlasciwosci narkotyczne, a w malych doprowadza tylko do dretwienia jezyka ;)
Spedzamy na wyspie Ovalau 5 dni. Jezdzimy na rowerach (po wycieczce dookola wyspy nie moglismy usiasc na nie przez 3 dni ;D), nurkujemy z rekinami rafowymi (w czasie nurkowania zegnamy sie takze z drugim aparatem, ktorego zalewaja fale na burzliwym morzu), spacerujemy, czytamy, ogladamy filmy na DVD i spimy do poludnia:) Zobaczylismy prawdziwe Fidzi, gdzie zycie jest jeszcze wolniejsze niz Europejczyk moze sobie wyobrazic ;) Na kilka dni warto, ale na dluzsza mete? Mozna oszalec!
Elementy praktyczne:
Transport na wyspe Ovalau – Firma Patterson Brothers organizuje przejazd kombinowany: autobusem a potem promem. Koszt 35 FJD/ osobe (65 PLN).
Nocleg w Levuce: Royal Hotel – goraco polecamy! Nocleg to 45 FJD/ pokoj (85 PLN).