Na Vanuatu troche wyszło u nas zmęczenie materiału. Zwiedzilismy tylko główną wyspę Efate, mimo, że duże atrakcje są też na 2 innych wyspach, tj Espiritu Santo oraz Tanna, gdzie znajduje się czynny wulkan, do którego można zajrzeć..
Jednak podróż z 3 małymi szatanami (Gucio jeszcze nie awansował na szatana, bo nie przeklina), duża liczba lotów, dość krótki pobyt, a także pochmurne niebo nie zachęciły nas do odbycia jeszcze kilka lotów. Widoki po drodze fanstatyczne, ale nad samym Vanuatu gruba warstwa chmur, która utrzymała się przez 3 z 4 dni na wyspie.
Z każdą wyspą rośnie wielkość auta, które wynajmujemy, na Vanuatu jest to 15 osobowy Van. Straszna krowa, więc nazywamy go… Krowa. Z lotniska jedziemy do resortu, gdzie mamy zarezerowane 4 noce. To niby tylko 10 km, ale podróż się przeciąga, jedziemy przez Port Vila – zakorkowaną stolicę. Wrażenie zgoła inne niż na Samoa czy Fidżi. Zieleń nie tak bardzo zadbana jak na Samoa, ale stolica bardziej rozwinięta, ludzie dużo ciemniejsi.
Resort ok, przy plaży. Chłopaki cieszą się, że jest piasek na plaży, a dziewczyny są uspokojone, że fale duzo spokojniejsze niż na Samoa, “tutaj nie będzie tsunami”, mimo, że nasze pokoje są jakies 30m od morza ;)
Następnego dnia po przyjeździe stwierdzamy, że musimy utylizować Krowę (mamy ją tylko na 2 dni, bo jest droga) wiec robimy tournee dookoła wyspy. 123km dżungli palmowej, morza i braku slońca. Co zajeżdzamy na jakąś atrakcje to stwiedzamy, że jest mało atrakcyjna i tak jest np z kąpiela błotną, lokalna wioską (nikogo w niej nie było, bo się nie umówiliśmy), błekitną laguną i wrakami samolotów z II Wojny Światowej (brama zamknięta na kłódkę). Kończy się na kawie u lokalnej rodziny oraz lunchu nad morzem z ładnym widokiem.
Chłopaki szaleją w samochodzie (biegają, siedzą w bagażniku, wygłupiają się i roznosi ich energia), trudno ich opanować, bo się wzajemnie nakręcają! Jedyne, co na nich działa, to zatrzymanie się i postraszenie, że zostaną wysadzeni. Więc co jakiś czas następuje taki kontrolowany stop, czasem tylko z otwarciem drzwi, a czasem opuszczniem pojazdu ;)
Wieczorem, zupełnie przypadkowo, trafiamy do klubu na plaży, gdzie jest fantastyczny pokaz ognii. Uchachani winem idziemy spać.
Poranek w sobotę to niespodzianka. Chłopcy wstali wcześniej i puszczeni samopas postanowili, że. porysują Krowę kamieniami. Dość dodać, że Krowa to nowiutki Van bez skaz.. Także chłopaki dokładnie całe auto obeszli rysując je kamieniami. Bez skrupułów. Grubo. Jak pytamy kto to zrobił to zwalają wzajemnie na siebie.. Na tyle skutecznie, że nie ustalamy kto był prowodyrem akcji. Nie pozostaje nam nic innego jak kupić środek do zacierania rys i Tomek z Cyprianem szorują auto. Udaje im się większość z nich skutecznie zatrzec.. Uff tym razem nam sie upiekło! Odwiedzamy Muzeum Narodowe Vanuatu i sklep z lokalnymi wyrobami min kawą oraz kosmetykami.
Ostatni dzień spędzamy w resorcie, chlopaki próbują kajakami przebić się przez rafy na ocean podczas odpływu, co kończy się pokaleczonymi nogami i wyciąganiem kawałków skał z nóg.. W końcu wychodzi słońce i na kolację jedziemy do zatoki ze spektakularnym widokiem i zachodem słońca, jest super! W drodze powrotnej Tomek zakochuje się w ważacej 50kg lokalnej figurce wojownika, ale po długich rozważaniach, wojownik nie poleci do Sydney, Singapuru i Polski.
Zdjęcia (należy skopiować ponizszy link do przegladarki):
https://drive.google.com/open?id=1tsdUSODksFqxwGAO22ruJgbE--InvAhs
Informacje praktyczne:
Wynajem Auta – Budget, Van to koszt około 600 PLN/ dzień. Jednak na wyspie dobrze dziala sieć mikrobusów, które jadą we wskazanym kierunku, takie shared taxi. Ogólnie to nie ma potrzeby wynajmowania samochodu.
Hotel. Nasama Beach Resort – jeden z fajniejszych na wyspie, polecamy, bo jest blisko Port Vila, domki przy plazy, dobra restauracja, ceny – około 500 PLN/ dobę.
Warto spędzić na Efate co najmniej 2 dni i polecieć na wyspe Tanna.